czwartek, 1 grudnia 2011

Przypomnienie o dzisiejszym wieczorze!

"What a Wonderful World" i Luis Armstrong...6.15, specjalnie dla mnie każdego dnia:).
Powoli otwieram oczy ,z uwielbieniem patrzę na mężczyznę w moim łóżku a potem na światełka w oknach  wszystkich, którzy wcześniej ode mnie zaczęli dzień. Cześć kochani!- pstrykam swoją lampkę i ruszam na codzienny podbój mojego małego świata.
Delikatny zapach parzonej kawy , lodowaty prysznic i to ,że jestem krótkowidzem (więc podoba mi się ta dziewczyna w mojej łazience) sprawiają, że w podskokach szykuję śniadanie i z kubkiem  gorącej kawy i psem wyruszam do "mojego" leśnego ogrodu, by potem znów pakując moją  wielką torbę (zamiast uroczej damskiej torebki) wierzyć, że moja praca jest komuś potrzebna, udać się tam , gdzie mnie oczekują.
Jeszcze tylko wkładam "oczka"..., by kolejny raz nie rozpoznać kobiety, która nagle znalazła się w moim domu, by dostrzec ślady ukochanego psa na dopiero co wyszorowanej podłodze i ogólny bałagan aktywnego życia mojej rodzinki, by dostrzec szarość grudniowego dnia , korki na drogach, wysokie ceny w sklepach , naburmuszoną minę pani w urzędzie i , wszystko czego wcześniej nie DOSTRZEGAŁAM!!!
Nic to:), jak dobrze, że wieczorem  spotykamy się na  MARATONIE :), a potem znowu zdejmę "oczka"...Pozdrawiam ciepło i do wieczora:) Gośka