Żeby był łatwiej dzielę mój wyjazd na etapy, będzie to łatwiej
odnaleźść a ja nie będe mieszała wądków.
Opcja turystyczna wyjazdu:
Chiny gorące, powietrze mało przejżyste z powody unoszącej się mgły
czy pary wodnej. Przez weekend odpoczywamy i nabieramu sił przed
niespodziankami.
Na spacerze spotykamy serwis sprzątający.
W niedzielę 14 października pojechaliśmy na safari, "safari on
the wells" Coś w rodzaju ciuchci zabrała nas na przejażdzkę po
parku gdzie spotkaliśmy różne zwierzaki. Można było tylko na nie
patrzeć. druga część parku to coś w rodzaju naszego
oliwskiego zoo. Tak jakieś 4 razy wieksze. Byliśmy tam od
9.40-18.00. i chyba zobaczyliśmy wszystko. Były koala, pandy,
flamingi, słonie, surokatki, ryki kolorowe wielkości karpi,
żytafy, które karmiliśmy z ręk, białe tygrysy i wiele innych. Cały
dzień w olbrzymim parku. Atrakcją wieczoru była wizyta w największy
cyrku w Azji. spektakl od 19.30 do 20.15 był niesamowity. Pokazy
woltyżerki, akrobatystyki, na trapezie, skoki do wody i pokazy na
tampolinie. Jurek zrobił kilka filmików,bo na zdjęcia było za
ciemno. Clowni też byli.
Dziś 15 października, poniedziałek
Cały dzień w szpitalu. Ponieważ klinika mieści się w gigantycznym
ośrodku studenckim, nie ma tu sklepów iwielkiego ruchu
komunikacyjnego, za wyjądkiem roweróa, jakieś miliony zaparkowane
przy okolicznych akademikach.
Skoro niema sklepów to jedzenie zamawiane jest do szpitala-
catering. KFC, Pizza hut - niejadelne,nał smaczne ale kosmicznie
drogie w porównaniu do miejscowego jedzenia - smacznego i taniego.
Wieczorem, ok 19, przeszliśmy się na spacer i ku naszemu zdziwieniu
trafiliśmy na "bazarek". Z owocami, Jedzeniem, robionym
na miejscu,i w bardzo przustępnej cenie Po godzinie wróciliśmy do
pokoju.
Opcja medyczna wyjazdu:
Po przyjeżdzie, rano czekała na nas pani doktor Lu albo LI.
Dopytywała się o szczegóły mojej choroby. O pierwsze symtomy i
prosiła o wykonanie paru ćwiczeń. Oględziny zaskutkowału
przepisaniem codziennej stymulacji prądem nóg. Do tego
dochodzą igiełki, czyli akupuktura, też podłanczają igłu do
prądy i ziołoterapia w kompleksowym znaczeniu. W czasie kiedy
mam igiełki to na głowę mocują chyba drewniany lub ceramiczny
"kominek" z tlącymi się chińskimi ziołami, do tego
dochodzi codzienny masaż stob w wyważe z ziół i do picia
herbatka w kolorze trudnym do opisania, zapachu jeszcze gorszym o
smaku niewspomnę.
Dziś 15 pażdziernik, poniedziałek:
Rano 7.00 - ciśnienie i temperatura
8.30 - stymulacja prądem -
plastry żelowe z kabelkami podłanczane do maszyny z regulacją
ilości prądu. Zaczełam Prawa Noga 14, LN - 23, dziś PN - 14,
LN - 15.
10 - akupunktura i
"kiomiek"
10.40
ultrasonograf
11.30 - iniekcja komórek
macieżystych, Pierwsza i ostatnia są dożylnie
12.50 - substancja
przyspieszaąca wzrost kmórek (zastrzyk w tyłek -24szt. codziennie
prezent od Jurka na rocznicę ślubu)
16.00 - TK,tomograf
komputerowy, wjeżdza się do olbrzymiej maszyny jak z amerukańskich
filmów medycznych, Przykryta gruym koocem, bo pomieszczenie
klimatyzowame i chyba 10 stopni. Uszy zakryte a i tak jest
bardzo głośno. Badannie trwa 20 in, przy zamkniętych oczach bo
klaustrofobi niby nie mam, ale dyskomfort czy mała panika są.
Pozdrawiam wszystkich serecznie.
Gosia Figwer
Opróccz tego dużo ludzi szczególnie wieczorem, ze względu na
temperaturę, biega, jeżdzi na rowerze.