wtorek, 6 listopada 2012

I jeszcze z Chin...

Kończy się medyczna część  wyjazdu do chin. Jutro ostatnia porcja komórek macieżystych do żyły i w czwartek chcemy jechać do Hongkongu i Makau.. Lekarze zgodzili się jak będe mmiała dobre wyniki krwi.
Ja z dnia na dzień czuję się lepiej. To jest niesamowite ale wrażenie mam jakby się cofną czas i moja sprawność wracała do normy.
Myślę że będzie ok.


Zostaje opcja turystyczna ale niezanieramy komputera ze sobą, żeby go nie nosić więc spróbujemy ogarnąć internet w telefonie. Do tego trzeba kupić specjalną karte na Hongkong, bo chińska tam nie działa.  Podobno są wysokie opłaty. Zobaczymy damy znać.

Diś  jedziemy szpitalnym busem do miasteczka, zobaczymy czy nowu nas zabiorą do tego drogiego carfura. Zawsz możemy powiedzieć że wrócimy sami metrem znamy drogę. Powoli pakujemy rzeczy, mam trochę przypraw, drobnych prezencikow, Jurek kópił mi pralkę automatyczną wydanie chińskie bez elektroniki - tare z bambusa. Znależliśmy też faje buty i torebkę, za przystępną cenę. Mam nadzieję że waga naszych walicek nie będzie za duża.

Pozdrawiamy was serdecznie

Gosia i Jurek