Kończy się medyczna część wyjazdu do chin. Jutro ostatnia
porcja komórek macieżystych do żyły i w czwartek chcemy jechać do
Hongkongu i Makau.. Lekarze zgodzili się jak będe mmiała dobre
wyniki krwi.
Ja z dnia na dzień czuję się lepiej. To jest niesamowite ale
wrażenie mam jakby się cofną czas i moja sprawność wracała do
normy.
Myślę że będzie ok.
Zostaje opcja turystyczna ale niezanieramy komputera ze sobą, żeby
go nie nosić więc spróbujemy ogarnąć internet w telefonie. Do tego
trzeba kupić specjalną karte na Hongkong, bo chińska tam nie
działa. Podobno są wysokie opłaty. Zobaczymy damy znać.
Diś jedziemy szpitalnym busem do miasteczka, zobaczymy czy
nowu nas zabiorą do tego drogiego carfura. Zawsz możemy powiedzieć
że wrócimy sami metrem znamy drogę. Powoli pakujemy rzeczy, mam
trochę przypraw, drobnych prezencikow, Jurek kópił mi pralkę
automatyczną wydanie chińskie bez elektroniki - tare z bambusa.
Znależliśmy też faje buty i torebkę, za przystępną cenę. Mam
nadzieję że waga naszych walicek nie będzie za duża.
Pozdrawiamy was serdecznie
Gosia i Jurek